Windows 11 oficjalnie zaprezentowany
W końcu jest, doczekaliśmy się! Microsoft w ostatnich dniach podzieliło się obszernymi informacjami dotyczącymi kolejnego przedstawiciela serii Windows. Od premiery „dziesiątki” mięło już 6 lat, a więc najwyższa pora na to, by iść do przodu. Choć wiele mówiło się o tym, że będzie to już ostatnia wersja systemu, a wszystkie nowości będą po prostu aktualizacjami, Microsoft pokusiło się o stworzenie oddzielnego tworu, tak jak miało to miejsce dotychczas.
Zmiany widoczne na pierwszy rzut oka – odświeżony design może się podobać
Oczywiście nowy Windows nie będzie tak rewolucyjny jak przeskok pomiędzy XP a Vistą. Trudno się temu dziwić – edycja okraszona numerem 10 jest przecież całkiem udaną konstrukcją i nie ma sensu diametralnie jej zmieniać. Mimo to, designerzy zakasali rękawy do pracy i na podstawie znanego i lubianego UI stworzyli coś ciekawego.
Windows 11 to jeszcze większe ujednolicenie interfejsu, jeszcze więcej przezroczystości i rozwiązanie znane choćby z ekosystemu Apple’a. Chodzi tutaj o ikony programów, które teraz domyślnie będą wyświetlane pośrodku dolnej krawędzi ekranu. Do tego na pewno trzeba będzie się przyzwyczaić, jednak prawdopodobnie jest to opcja nieco bardziej przystępna użytkownikom.
Microsoft stawia na wielozadaniowość…
Aktualnie komputery służą już nie tylko przeglądaniu Wikipedii czy przeczesywaniu Internetu w poszukiwaniu plotek na temat ulubionej gwiazdy Hollywood. To maszyny przystosowane do uruchamiania kilku, a nawet kilkunastu aplikacji jednocześnie, które w harmonii obsługuje użytkownik, dynamicznie pomiędzy nimi przeskakując. Microsoft mając to na uwadze chce wprowadzić kilka zmian, które mogą pomóc w tego typu rozległej pracy.
Po pierwsze – Windows 11 zaoferuje kilka układów okien, mogących funkcjonować jednocześnie. Aktualnie wiemy o sześciu rozwiązaniach, gdzie maksymalnie będzie można wyświetlić cztery okna. Nowinką są rozwiązania Snap Layouts oraz Snap Group, które zapamiętują układ aplikacji i są w stanie błyskawicznie go przywrócić.
… oraz wydajność
Podobnie jak miało to miejsce podczas premiery każdego poprzedniego Windowsa, Microsoft obiecuje znaczą poprawę wydajności systemu. Przedstawiciele mówią, że największą różnicę będzie można odczuć podczas wyżej wspomnianej pracy na wielu aplikacjach, a także podczas przywracania systemu „do życia”, czyli wzbudzaniu go oraz logowaniu poprzez Windows Hello. Pierwsze testy faktycznie wskazują na poprawę wydajności, a biorąc pod uwagę, że jest to jeszcze wczesna wersja oddana dla dziennikarzy, możemy być dobrej myśli.
Optymalizacja procesów pozwoli nie tylko na lepszą responsywność, ale również da sposobność na zaoszczędzenie baterii. Obietnice, jakoby Windows 11 miał być mniej zasobożerny docenią przede wszystkim właściciele urządzeń mobilnych, którzy nieczęsto mają możliwość ładowania swoich laptopów czy tabletów.
Mniej przeszkadzać mają również aktualizacje – te będą pobierane i instalowane w tle, bez większej ingerencji w aktualne działania użytkownika. Ich waga również powinna znacząco się zmniejszyć względem Windowsa 10.
Windows 11 – data premiery, wymagania sprzętowe, cena
Windows 11 będzie wpuszczany na rynek stopniowo. Najwcześniej dostęp do niego uzyskają osoby, które nabędą system drogą kupna. Ten będzie dostępny pod koniec roku, w cenie prawdopodobnie znanej z Windowsa 10, czyli zaczynającej się od około 400-500 złotych. Każdy użytkownik spełniający wymagania sprzętowe dostanie jednak możliwość aktualizacji w pierwszej połowie 2022 roku – za darmo, a to, jak wiadomo, uczciwa cena. Trzeba jednak wstrzymać swoje niecierpliwe nastawienie.
Minimalne wymagania sprzętowe Windowsa 11 nie odstraszają. Sprzęt musi być wyposażony w procesor 64-bitowy o co najmniej dwóch rdzeniach taktowanych 1 Ghz. Przyda się również zapas RAM-u, bowiem tego Microsoft wymaga co najmniej 4 gigabajty. Dodatkowo urządzenie musi legitymować się pojemnością pamięci wynoszącą minimum 64 GB oraz kartą graficzną zgodną z DX12, która będzie wyświetlać obraz na ekranie większym niż 9 cali.